piątek, 9 maja 2014

Forever cz.6

 Luke podwiózł mnie pod dom obiecując że da mi znać w najbliższym czasie. Ale ja za bardzo go nie słuchałam byłam skupiona na tym że przed naszym domem stoją tylko 2 czarne samochody.
Po cichu weszłam do środka starając się nie zrobić dużo hałasu.
- Gówniarzu gadaj mi gdzie jest wasz szef do cholery..!! - usłyszałam krzyk z kuchni, wiedziałam już że to nie są mili goście. Podeszłam do szafki i odsunęłam szufladę, jak się spodziewałam leżała tam broń Dereka, wzięłam ją do ręki i jak najciszej poszłam do kuchni.
Zobaczyłam tam 2 facetów i Nialla klękającego przed nimi z zakrwawioną twarzą.
- Powtarzam że sam nie wiem - powiedział plując krwią.
- A ja jednak uważam że wiesz - powiedział jeden uderzając do w twarz. - Gdzie jest szef..!!!
- Za wami...! - powiedziałam spokojnie celując w nich bronią, oni odwrócili się jak na komendę. Byli zdziwieni ale ja właśnie tego oczekiwałam uśmiechnęłam się szeroko. - No panowie proszę odsuńcie się od tego nieudacznika.
Oni zrobili dwa kroki w moją stronę a ja stałam nie wzruszona obracając w dłoni naładowaną broń.
- Nie jesteś szefem, on jest mężczyzną - powiedział jeden.
- Ale możesz być niezłą dziwką - powiedział drugi obleśnie oblizując usta - obciągniesz mi mała..?
Nie odpowiedziałam tylko ze znudzonym spojrzeniem strzeliłam w jego wyciągniętą rękę.
Gościu tego się nie spodziewał bo z krzykiem osunął się na ziemię.
- Sukka..- wysyczał drugi podchodząc do mnie ale ja zrobiłam krok do tyłu.
- Lepiej nie bądź taki chop do przodu bo skończysz jak kolega - powiedziałam celując w niego, spojrzałam ponad jego ramieniem na Nialla który powoli wstawał.
- Nie zabijesz mnie - powiedział zbliżając się do mnie, a ja uśmiechnęłam się mściwie i pociągnęłam za spust.Gościu odskoczył do tyłu, był przerażony zaczął oglądać swoje ciało w poszukiwaniu rany której nie wyczuł. Był tak zajęty sobą że nie zauważył jak podchodzę do niego od tyłu i uderzam łokciem w jego kark, zemdlał.
- Niall czego chcieli..? - zapytałam podchodząc do chłopaka ale mając na oku drzwi.
- Szefa..wiedzieli..- zaczął się jąkać, ale po chwili wziął głębszy oddech i się uspokoił. - Wiedzieli co jest w piwnicy i że dziś wszyscy zmywają się z domu...Uważaj..!!
Krzyknął i mnie odepchnął, odwróciłam się natychmiast i postrzeliłam napastnika w nogę zanim strzelił prosto w moje plecy.
- Co jest kurwa..?! - wysyczał klękając na ziemi.
- Brown wszytko dobrze..?! - zapytał wpadając  do kuchni kolejny mężczyzna, postrzeliłam go również w nogę a on klęknął obok swojego kolegi.
- Dlaczego ich nie zabijesz..?! - zapytał zły Niall a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Przecież chyba chcesz wiedzieć skąd wiedzieli..? - zapytałam ironicznie.
- No ta um..- wydawał się zakłopotany.
- Dasz radę ich sprowadzić do piwnicy..? - zapytałam a on tylko pokiwał głowa wziął 2 nieprzytomnych i pociągnął do windy na końcu pokoju która dla innych byłą zwykłym schowkiem. Ja pociągnęłam za ramiona dwóch klękających gości i poszłam za Niallem.

Byłam w sali "przesłuchań" z gościem który chciał do mnie strzelać, resztę już przesłuchał Niall ale nie zdobył ważnych informacji i jedyne co było słychać to  tylko postrzały. Oparłam się o stół i trzymając w ręce nóż zaczęłam zadawać mu pytania.
- Kto cię przysłał..? - zapytałam obracając w dłoni nóż.
- Nikit..- powiedział pewnie, a ja prychnęłam.
- Zła odpowiedź - powiedziałam i szybko wbiłam nóż w jego dłoń, mężczyzna zawył z bólu. - Minie dokładnie godzina zanim się wykrwawisz a ja w godzinę mogę poddać się wszystkim męczarnią.
- Przysłał mnie Holnes - powiedział unikając mojego wzroku kłamał, umiałam rozpoznać kłamstwo na kilometr. Tym razem przejechałam nożem po jednym z jego tatuaży upewniając się że przeciął tętnicę.
- Matko...!! - krzyknął głośniej. - Lincoln..!! To on mnie przysłał..!!
- A czego od nas chce..?! - zapytałam opierając się o wygodny fotel, mężczyzna wydawał się być przerażony faktem że 18-nastolatka może być taka przerażająca.
- Kasy..i władzy - szepnął mężczyzna a ja uśmiechnęłam się szeroko mówił prawdę.
- Skąd mieliście informacje i inne rzeczy..? - zapytałam a on przełkną ślinę.
- Śledziliśmy was - powiedział ale tym razem to ja przełknęłam głośniej ślinę.
- Nas..? W sensie mnie też..? - zapytałam a on się zaśmiał.
- Tak kochanie wiemy o twoim kochasiu i wiemy gdzie mieszka - powiedział, i jak na zawołanie zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Luka, nie chciałam odbierać ale jeśli coś mu się stanie.?

- Hej Luke - powiedziałam spokojnym tonem. 
- hej księżniczko co ty na to żeby gdzieś pojechać - zapytał wesołym tonem a ja głośno odetchnęłam. 
- Luke ja nie mogę bo..- nie mogłam dokończyć ponieważ..
- Ratunku..!! Pomóż mi ona chce mnie zabić..!! - krzyczał mężczyzna a ja zdenerwowana wbiłam mu nóż w szyję, i umilkł tak samo jak Luke.
 - Co to było..? - zapytał wystraszonym tonem Luke.
- Telewizor - powiedziałam - Nie mogę się z tobą spotkać bo mój przyjaciel znów ma kłopoty i wiesz..
- Rozumiem. Jak coś to  dzwoń - powiedział spokojnie, uwierzył mi..!!UWIERZYŁ MI. 
- Pa..- powiedziałam i się rozłączyłam

Wyszłam z pomieszczenia nie odwracając się za siebie, lubiłam ranić ludzi bo oni ranili mnie kiedyś ale zabijać to już inna bajka. Nialla znalazłam w kuchni nieudolnie próbował się opatrzyć na ten widok się roześmiałam. Podeszłam do niego i wyjęłam mu wacik i wodę utlenioną z rąk i stanęłam naprzeciwko niego obmywając rany.
- Wiesz już kto to..? - zapytał, ale ja mu nie odpowiedziałam skupiłam się na przemywani rozciętej brwi. - Słyszysz mnie..!!
- Lincoln, śledzili nas i chcą po prostu kasy i władzy - wyrecytowałam w skrócie poprzedzając jego następne pytania. Chłopak nic nie odpowiedział było mi nie wygodnie bo bawił się swoimi dłońmi cały czas mnie trącając, zdenerwowana wzięłam jego dłonie i położyłam sobie na biodrach. Przemywałam mu ranę na policzku i najwidoczniej musiało go to zaboleć bo wbił palce w moją skórę.
- Przepraszam - szepnęłam naklejając plaster na rozcięcie.
- Kat dlaczego to robisz..? - zapytał cicho.
- Jedną z rzeczy jakich nauczył mnie ojciec jest to by zawsze troszczyć się o ludzi - powiedziałam chowając apteczkę do szafki.
- Więc dziękuję ci, poradziłaś sobie o wiele lepiej niż ja..czy mogę coś dla ciebie zrobić..? - byłam zdziwiona jego propozycją i w normalniej sytuacji powiedziałabym że bym chciała żeby się wyniósł, ale potrzebowałam jego pomocy.
- Możesz..potrzebuję 2 ludzi żeby pilnowali Luka i jeżeli zajdzie potrzeba go ochronili. - powiedziałam odwracając się w jego stronę.
- Dobrze - powiedział i wyszedł, a ja poczułam jak siły mnie opuszczają, ostatkiem sił doczołgałam się do swojego pokoju i rzuciłam na łóżko..
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.




poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Forever cz.5

 No więc miałam gitarę Luka ale nie wiedziałam co z nią zrobić. Chciałam odzyskać przyjaciela i dowiedzieć się co mówił mu Styles, byłam załamana bo nie  mogłam nic wymyślić, wściekła rzuciłam się na łóżko i zaczęłam okładać pięściami.
- Hej mała co jest..? - usłyszałam troskliwy głos Dereka.
- Jak zwykle wszystko się spieprzyło - powiedziałam patrząc w sufit.
- Czyli..? - zapytał Derek kładąc się obok mnie.
- Poznałam wczoraj chłopaka i poszło wszystko szybko zaprzyjaźniliśmy się itp. Chłopak dziś zabrał mnie do wesołego miasteczka i też było spoko ale jak zwykle musiał się przytoczyć pan Styles i mnie wkurzył ale okazało się to tylko prowokacją żeby wkopać mnie przed Lukiem, później mu coś powiedział i Luke skończył naszą znajomość. - powiedziałam głośno wzdychając.
- Czyli byliście na randce..? - zapytał Derek a ja prychnęłam.
- To było przyjacielskie spotkanie, ale czy to wywnioskowałeś z tej historii..? - zapytałam.
- Wywnioskowałem że wszystko ci spieprzył jak zwykle Styles - powiedział lekko zdenerwowany Derek.
- Ja zwykle..- westchnęłam - Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia..?.
- Sama je sobie wybrałaś, mogłaś odejść ze swoją mamą - powiedział Derek, na jego słowa poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku.
- Dla mojej matki byłam tylko lalką którą można sobie podporządkować - syknęłam zasłaniając twarz poduszką.- Wróćmy do sprawy Luka. Zostawił tu swoją gitarę.
- To na co czekasz oddaj mu ją i przy okazji wytłumacz dlaczego się zmyłaś - powiedział Derek beztrosko.
- Co mu powiem " Sorki Luke ale mój przyjaciel ma problemy i musiałam mu pomóc,a ten chłopak to kiedyś mój przyjaciel a teraz chuj który chrzani mi każdą jebana misje i niszczy życie. - powiedziałam ironicznie.
- Początek jest spoko, a to Harrym powiedz że to idiota sprzedający Zaynowi narkotyki i się wściekłaś. - powiedział Derek a ja palnęłam się w czoło, to takie oczywiste.
- Dziękuję - powiedziałam całując go w policzek - Co ja bym bez ciebie zrobiła.?
- Nie wiem. A teraz pozwól że się tu zdrzemnę bo jako jedyna masz jedno osobowy pokój a mój współlokator ciągle pieprzy jakieś laski..

Zostawiłam Dereka samego, była dopiero 18:00, a do miejsca w którym się poznaliśmy jest jakieś pół godziny drogi. Tylko kurna czym ja tam dojadę, gdy przechodziłam obok kuchni zobaczyłam jak Niall bierze kluczyki i kieruje się do garażu.
- Gdzie jedziesz..? - zapytałam poprawiając gitarę na ramieniu.
- Muszę coś załatwić - powiedział beznamiętnie.
- Podwieziesz mnie gdzieś..? - zapytałam, a on przyjrzał mi się uważnie.
- nie - odpowiedział i zniknął za drzwiami.
- Idiota - krzyknęłam za nim.
No cóż będę musiała dojechać tam na deskorolce co zajmie mi trochę więcej czasu. Wyjęłam swoją deskę i czym prędzej wybiegłam z domu, rzuciłam ją na chodnik i odepchnęłam się mocno lewą nogą.
Przejechałam jakiś kilometr, gdy usłyszałam jak ktoś za mną trąbi, odwróciłam się i okazało się że to Niall.
- Szybka jesteś - powiedział podjeżdżając obok mnie.
- Nie za bardzo muszę tam być za 15 minut - powiedziałam jadąc dalej.
- Dobra, wsiadaj - powiedział Niall, a mi szczena opadła. Popatrzyłam na niego jak na idiotę, ale posłusznie wsiadłam do samochodu i wytłumaczyłam mu gdzie ma mnie zawieźć.
- Jedziesz do niego..? - zapytał nie patrząc na mnie.
- To cię nie powinno interesować. - powiedziałam bawiąc się kółkiem deskorolki która leżała obok mnie.
- Ale interesuje - warknął do mnie.
- Tak do niego, i co zrobisz z tą informacją..? - zapytałam ironicznie.
- Nic specjalnego - powiedział wzruszając ramionami
Reszta drogi minęła w zupełnej ciszy.


Szukałam Luka od dobrej godziny, już miałam się poddawać gdy do głowy przyszło mi jeszcze jedno miejsce pobiegłam jak najszybciej na molo wywracając się 2 razy na pisaku. Ta idiotyczna gitara tylko mi ciążyła. I rzeczywiście siedział na końcu Mola zwisając nogami w wodzie, podeszłam do niego i jak najciszej usiadłam obok niego.
- Po co tu przylazłaś..? - zapytał chłodno.
- Coś ci przyniosłam. - powiedziałam ściągając gitarę z pleców.
Popatrzył na mnie i mogłam przysiąc że na chwilę się uśmiechnął, uznałam to za dobry znak.
- Luke przepraszam - powiedziałam cicho było to dla mnie trudne do przełknięcia bo ja nigdy nie przepraszam.
- Za co..? - zapytał arogancko.
- Za to że nie powiedziałam ci dlaczego idę i za Harrego. - powiedział zaciskając dłonie w pięści.
- Dlaczego za niego..? - zapytał a jego brwi powędrowały do góry.
- Bo to mój " znajomy" i właśnie on ci coś powiedział - powiedział patrząc w jego niebieskie oczy.
- Powiedział mi cytuje " Idioto odpuść sobie tą dziwkę, bo ona i tak nie da ci dupy, a tak po za tym na pewno nie lubi takich ciot jak ty. O i przekaż Ashtonowi że jeszcze raz pokaże się na mojej imprezie a ten cały wasz zespół w dupę weźmie " - powiedział naśladując ochrypły głos Harrego a ja ledwo co powstrzymałam się od śmiechu. - Nie jesteś zła że nazwał cię dziwką..?
- Po tylu latach jego obelgi spływają po mnie nie robiąc większej szkody - powiedziałam wzruszając ramionami - Ale o co się zezłościłeś..?
- Harry myśli że ma władzę ale tak nie jest. A po za tym nazwał mnie ciotą a sam pieprzy nie wiadomo kogo - powiedział zły.
-  Nie przejmuj się nie uważam cię za ciotę - powiedziałam uśmiechając się.
- Powiesz mi dlaczego wczoraj pojechałaś..? - zapytał.
- Mój najlepszy kolega miał problemy z narkotykami a Harry poinformował mi że znów je bierze, więc trochę się wkurwiłam. - powiedziałam drapiąc się po karku.
- Kim jest dla ciebie Harry - zapytał przegryzając wagę ze swoim kolczykiem, odwróciłam wzrok.
- Harry to były przyjaciel który mi wszystko pieprzy w życiu.
- Aha.. Przepraszam że tak gwałtownie zareagowałem ale Harry mnie wytrącił z równowagi i później myślałem że coś ci powiedział ze tak szybko poszłaś. - powiedział, a ja na jego słowa go przytuliłam on odwzajemnił uścisk.
- Czyli wszystko między nami okej..? - zapytałam a on się uśmiechnął.
- Tak, nie mógłbym się na ciebie długo gniewać.  - powiedział puszczając mnie.
- Świetnie. A teraz naucz mnie grać na tym twoim dziadostwie - powiedziałam kładąc sobie na kolana jego gitarę, ale on ze śmiech poinformował mnie że to na odwrót. Klęknął za mną i przybliżył się tak że jego klatka piersiowa stykała się z moimi plecami, był tak blisko mogłam poczuć jego idealne perfumy. Wsunął swoje długie palce w moje i zaczął nimi delikatnie poruszać.




sobota, 26 kwietnia 2014

Forever cz.4

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi, chciałam jeszcze pospać ale pukanie  nie ustawało co było denerwujące.
- Czego..?!!! - warknęłam, siadając na łóżku przetarłam oczy i przeczesałam włosy palcami.
- Twój kochaś przyjechał - usłyszałam głos Louisa i później zobaczyłam jego wredną gębę.
- Co Tomilson zapomniałeś się umalować..? - zapytałam z pogardą w głosie.
- Pośpiesz się bo Niall się denerwuje - powiedział i zniknął.
Pośpiesznie wstałam z łózka i wzięłam pierwsze lepsze urania które okazały się czarnymi spodenkami i czarną bokserką z moją ulubioną czerwoną koszulą. Szybko się ubrałam i zrobiłam leciutki makijaż.
Szybko zbiegłam na dół ściągając z wieszaka torebkę popychając w przejściu Nialla ale ten złapał mnie mocno za ramie i pociągnął w swoją stronę.
- Gdzie się wybierasz..? - zapytał chłodno.
- Do miasta - powiedziałam
- Nie nie jedziesz nigdzie z nim..? - powiedział Niall wzmacniając uścisk.
- Nie rozkazuj mi idioto - warknęłam wyrywając mu się, i zaczęłam biec do Luka nie zważając na kas skoczyłam na siedzenie tuż za nim mocno przytulając się do jego pleców. Chłopak uznał to za znak i ruszył z zawrotną prędkością. Miałam dość tego że Niall we wszystko się wtrąca, co on ma w ogóle do Luka przecież go nie zna.. Jechaliśmy spory kawałek a Luke zatrzymał się na obok plaży, było tu pięknie a ze względu na wczesną porę nie było dużo ludzi, zeskoczyłam zgrabnie z motoru i poczekałam aż on zrobi to samo.
- Przepraszam cię ale zaspałam - powiedziałam drapiąc się po szyi.
- Spoko nic się nie stało ale czemu twój chłopak jest na mnie taki cięty..? - zapytał oblizując dolną wargę.
- Mój..co..? - zapytałam zduszonym głosem.
- Ten blondynek który jak mnie widzi ma mnie ochotę zabić spojrzeniem. - powiedział wzruszając ramionami.
- Hahahaha..Niall..? Ten idiota nie jest i nie będzie moim chłopakiem - powiedziałam klepiąc go po ramieniu.
- Czyli nie masz chłopaka.? - zapytał ruszając do przodu.
- Nie nie mam a twojej dziewczynie nie przeszkadza że się ze mną włóczysz..? - zapytałam wkładając ręce do kieszeni.
- Nie mam dziewczyny - powiedział patrząc na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami przez które totalnie wymiękam.
- To trochę dziwne..- powiedziałam przyglądając mu się, był przystojny albo przepraszam bardzo przystojny.
- Dlaczego..? - zapytał uśmiechając się szeroko.
- Bo jesteś przystojny - powiedziałam patrząc przed siebie, usłyszałam jego śmiech.
- Wygląd to nie wszystko maleńka - powiedział ale już bardziej poważnie.
- Powiem ci coś, gdy spotykasz dziewczynę ona pierwsze co widzi to twój wygląd a nie wnętrze bo nie posiada tak dobrego wzroku, no chyba że ja - powiedziałam zatrzymując się przy straganie z okularami.
- Może i masz rację ale to nie tak że dziewczyny nie chcą się ze mną spotykać to ja nie chcę z nimi - powiedział biorąc do ręki jedne okulary w kształcie serduszek.
- A co wolisz spotykać się z chłopakami..? - zapytałam ignorując zniesmaczone spojrzenie sprzedawczyni.
- Nie..Po prostu wszystkie dziewczyny są takie same, dostosowują się do tego co lubię i to już nie jest randka tylko przedstawienie - powiedział zakładając okulary na nos - Jak wyglądam..?
Zaczęłam się z niego śmiać bo wyglądał komicznie, ja również założyłam pierwsze lepsze które okazały się okularami w kształcie napisu SWAG , chłopak też zaczął się śmiać.
- Dzieci jak nic nie kupujecie to idźcie sobie - powiedziała sprzedawczyni.
- Jak widzę jesteśmy jednymi którzy stoją przy tym idiotycznym straganie.. - powiedziałam odkładając okulary i odeszliśmy od straganu.
- Co w tym złego - zapytałam rozglądając się za ciekawymi stoiskami.
- Szukam prawdziwej dziewczyny - powiedział podchodząc do stragany z bransoletkami, zauważyłam że miał już ich sporą ilość na ręce. Spodobały mi się 4, jedna ze znakiem batmana którą dosłownie Luke zawiesił mi na ręce, 2 z napisami które wybrałam sama i jedną skórzaną ze znakiem nieskończoności Luke kupił sobie taką samą tylko grubszą. Zapłaciliśmy i odeszliśmy od stoiska, gdy mijaliśmy stoisko z żelkami zaburczało mi w brzuchy, przecież nie jadłam śniadania.
- Wiesz co jestem głodny może kupimy sobie trochę tych lukrecji..? - zapytał podchodząc do owego stoiska.
- Czytasz mi w myślach - powiedziałam, wskazując na kolorowe lukrecje które chciałam zjeść.

Gdy skończyliśmy obchodzić stragany poszliśmy na molo, gdzie usiedliśmy na krańcu zwisając nogami za krawędź  i kończyliśmy swoje lukrecje.
- Co robimy dalej..? - zapytał chłopak wciągając niebieskiego żelka.
- Może..hm..nie mam pomysłu - powiedziałam odwracając do góry nogami torebkę która była już pusta.
- Są dwie opcje możemy posiedzieć na plaży i pograć w tą twoją grę lub zrobić zakupki - ostanie słowa wypowiedział dziewczęcym głosem i klaskał w dłonie.
- Nie lubię zakupków - powiedziałam odgryzając mu kawałek lukrecji która zwisała mu z ust, nasze usta dzieliły centymetry, spojrzałam mu w oczy i szeroko się uśmiechnęłam.
- Możemy iść na lody - powiedziałam zmieniając pozycję na siad po turecku.
- Właśnie zjadłaś cała torbę słodkich lukrecji i jeszcze chcesz lody.? - zapytał niedowierzając.
- Żałujesz mi..? - zapytałam niewinnie.
- Nie no coś ty ale dziewczyny zazwyczaj dbają o figurę czy coś - powiedział popatrzyłam na niego a on złapał się za głowę - Nie  żebyś tego potrzebowała.
- Luke nie pogrążaj się już i chodź - powiedziałam wstając, podałam mu rękę żeby pomóc mu wstać.
- Przepraszam nie jestem przyzwyczajony - mruknął i pociągnął mnie w stronę stoiska z lodami.
- Nareszcie znalazłem dziewczynę która je tyle co ja - powiedział zamawiając nasze ulubione lody.
- No to mamy lody i jest dopiero 3 - powiedział patrząc na zegarek.
- Wiesz co tu niedaleko jest wesołe miasteczko - powiedział chłopak wskazują w stronę miejsca gdzie stał ogromny wielki młyn.
-  Nigdy nie byłam w wesołym miasteczku - powiedziałam patrząc na swoje buty.
- Nie gadaj..- powiedział śmiejąc się - Dlaczego.
- Wiesz dużo podróżowałam i robiłam inne rzeczy nie miałam czasu - powiedziałam.
- O to będzie coś wyjątkowego - powiedział ciągnąc mnie w stronę miasteczka.

Luke uparł się żeby na początek przejechać się na wszystkich kolejkach górskich których trochę tu było, później zaciągnął mnie po watę cukrową którą zjedliśmy razem, a chłopak rwał ogromne kawałki i pchał mi do buzi śmiejąc się gdy przylepiały mi się do twarzy ja robiłam podobnie ale on zawsze odpychał moją rękę.
Gdy zauważyłam stoiska z nagrodami pociągnęłam go w tamtą stronę.
- Co dla panienki - zapytał starszy pan.
- Trzy rzuty - powiedziałam wykładając banknoty na stolik.
- Proszę - sprzedawca podał mi trzy piłeczki i kazał zestrzelić trzy stosy piłeczek, banał to jak rzucanie nożami.
- Aham..Czy to nie ja powinienem ci zestrzelać butelki i dać pluszaka..? - zapytał Luke poruszając brwiami.
- Spróbuj - powiedziałam podając mu piłeczki, ale chłopak chybił i nie trafił ani razu, zaczęłam się z niego śmiać.
- Mogę ja..? - zapytałam zasłaniając usta dłonią. Chłopak pokiwał głową udając załamanego i zapłacił za 3 piłeczki, moje wszystkie rzuty były celne i wygrałam ogromnego białego misia. Luke patrzył na mnie z otwartymi ustami.
- Jak..? - zapytał.
- Wprawa, proszę - powiedziałam podając mu misia a chłopak wyrwał mi go z rąk i przytulił wymachując nim na wszystkie strony.
- Proszę, i myślmy o tym że to ja go wygrałem - powiedział wciskając mi ponownie misia do rąk.
- Jeżeli cię to uszczęśliwi - powiedziałam przewracając oczami, chłopak zaprowadził mnie na jedną z najbardziej oddalonych ławek i kazał czekać. Zrobiłam jak kazał, ale gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu odwróciłam się i zobaczyłam diabła z lokami.
- Styles co tu robisz.?! - warknęłam szybko wstając.
- Co to za nie miłe przywitanie.? - zapytał pchając mnie na ławkę bym usiadła.- Nasza kochana Kat ma chłopaka.
- Zamknij ryj - warknęłam.
- Już myślałem że nikt cię nie pokocha..- powiedział, zacisnęłam dłonie pięści i szybko wstałam mierząc go ostrym spojrzeniem. Złapałam go mocno za krańce koszuli i przyciągnęłam do siebie.
- Styles mówię ci jeszcze raz i to to ostatni. Masz się ode mnie odpierdolić bo nie ręczę za siebie a teraz zwijaj się w podskokach. - warknęłam mu to prosto w twarz a on się szeroko uśmiechnął.
- Twój kochaś nie wie kim jesteś..? - zapytał odsuwając się ode mnie. - Muszę lecieć słonko i przekaż Zaynowi że zioło ma odebrać dzisiaj.
- Czekaj Zayn znowu bierze..? - zapytałam poważnie a Styles się tylko uśmiechnął i odszedł.
Byłam wściekła na niego i na Zayna, obiecał nic już nie brać po tym jak ledwo z tego wyszedł a co gorsza okłamał mnie. Miałam już dość i chciałam jechać do domu, zrezygnowana poszłam szukać Luka ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Znieruchomiałam gdy ktoś zasłonił mi oczy ręką, już miałam ochotę walnąć tego kogoś w brzuch ale usłyszałam słodki śmiech Luka.
- Księżniczko gdzie się wybierasz..? - zapytał chłopak a ja odwróciłam się w jego stronę staliśmy tak blisko że mój nos zetknął się z jego klatką piersiową.
- Luke posłuchaj to było naprawdę miłe spotkanie, jedno z najlepszych i dziękuje za misa którego mi wygrałeś. Ale muszę już wracać do domu - powiedziałam patrząc na chłopaka, który miał nie nieodgadniony wyraz twarzy.
- Zrobiłem coś źle..? - zapytał wkładając ręce do kieszeni.
- Nie Luke o dziwo nie tylko sprawy wzywają - powiedziałam drapiąc się w szyję.
- Ok odwiozę cię - powiedział sztucznie się uśmiechając, zaczęliśmy iść w stronę jego motoru, zauważyłam że przy najbliższym śmietniku wyrzucił coś dużego. Chłopak próbował żartować ale mu to nie wychodziło więc był cicho, było mi strasznie głupio że się tak szybko zwijam  i nie podaje mu powodu ale cóż jestem jaka jestem.

Gdy byliśmy pod moim domem, chłopak miał zamiar od razu odjechać ale powstrzymałam go.
- Luke jesteś zły..? - zapytałam.
- Nie. Tylko myślałem że się przyjaźnimy - powiedział chłopak patrząc wszędzie tylko nie na mnie.
- Jasne że się przyjaźnimy - powiedziałam uśmiechając się ale widząc wzrok chłopa uśmiech spełzł mi z twarzy.
- To powiedz mi co to był za chłopak którego trzymałaś za koszulkę a on prawię rzucił tobą o ławkę i nagle po tym wydarzeniu musisz jechać do domu.? - zapytał a mi szczena opadła, widział to. Do jasnej cholery widział to i Styles też to widział bo jego wzrok uciekał w bok, dlatego mnie nie uderzył, dlatego się tak szybko zmył.
- Ja..Nie mogę Luke - powiedziałam cicho.
- Świetnie..Nara Katrino - powiedział a do mojego imienia dodał tyle jadu że szkoda gadać. - A i powiedz temu lokowanemu że jeśli jeszcze raz się do mnie odezwie to nie ręczę za siebie.
Zaraz co..? Harry coś mu mówił.? Dlatego jest taki wściekły. Ale zanim zdążyłam go o to zapytać chłopak odjechał z piskiem opon.

Weszłam wściekła do mieszkania ignorując głupie uwagi Louisa które brzmiały " Wiedziałem że to długo nie potrwa ", " Rzucił ją biedaczek teraz musi uciekać przej jej ojczulkiem" z tym idiotą policzę się później. Moim jednym celem był Zayn który siedział w swoim pokoju obmacując jakąś dziewczynę.
- Wypierdalaj - krzyknęłam do niej a ona przerażona wstała i wybiegła z pokoju.
- Mała co ci jest..?  - zapytał Zayn poprawiając fryzurę.
Ale ja się nie odezwałam podeszłam do jego szafki i wyrzuciłam wszystkie książki na podłogę tak jak się spodziewałam do ścianki szafki były przyklejone woreczki z marychą. Podeszłam do jego biurka i wywaliłam zawartości szuflad ty także nie chybiłam znalazłam 4 woreczki amfy. Jak to zobaczyłam byłam wściekła.
- Lepiej kurwa mi wszystko powyjmuj bo sama to zrobię ale w twoim pokoju będzie ostry syf. Chłopak powolnymi ruchami wyjmował z rożnych zakamarków kolejne torebeczki. Popchnęłam do na fotel i zaczęłam wysypywać prosto na jego kolana zawartość wszystkich woreczków, a przy każdym opróżnionym woreczku wymyślałam coraz to gorsze przezwiska.
- Co ty do kurwy robisz wiesz ile to kasy..?!  - krzyknął łapiąc mnie za nadgarstki, ale go ugryzłam więc trzymał łapy przy sobie.
- Co ty kurwa robisz.? Zayn zapomniałeś jak to leżałeś na ostrym oddziale bo ci kurwa Styles podał brudne..? Zapomniałeś jak toczyłeś się w dół..?! Po jakiego chuja co to gówno..?! - krzyczałam na niego, wstrzymując się przed rzuceniem na niego.
- Skąd wiesz..? - zapytał.
- OD jebanego Harrego który jak zwykle mi wszystko spieprzył - krzyknęłam.
- Kat ja..- zaczął ale mu przerwałam, pociągając go za koszule do góry co było trudne bo było ode mnie wyższy.
- Zayn jak jeszcze raz znajdę u ciebie to gówno to obiecuję ci że zajebie Stylesa i dodatkowo ciebie. I powiem tacie że to ty mu kurwa podkradasz z towaru - krzyknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.

Gdy wychodziłam z pokoju zderzyłam się z Niallem.
- Naucz się w końcu do chuja chodzić - krzyknęłam w jego stronę, chłopak zacisnął dłonie w pięści i zajrzał do Zayna.
- Czy ty mu wysypałaś całe zioło na kolana  i podłogę...? - zapytał ironicznie - Czy ciebie popierdoliło..?
- Posłuchaj Hroanku.!! Narkotyki prawie zniszczyły Zayna i nie wiem kim ty dla niego jesteś ale ja przynajmniej próbuję ratować przyjaciół.






Niall nic nie powiedział tylko wszedł do Zayna.
Poszłam prosto do swojego pokoju i zaczęłam krzyczeć w poduszkę, wyrzucając całą swoją złość z powodu Luka. Ale coś mi się rzuciło  w oczy, czarny futerał opierający się o moje biurko.
Natychmiast do niego podbiegłam i otworzyłam a tam leżała gitara Luka, musiał ją zostawić na wczorajszej imprezie.

 .

czwartek, 24 kwietnia 2014

Forever cz.3

Szybko wskoczyłam do auta i usiadłam na przeciw taty, byłam odrobinę zestresowana ale także wściekła.
- Masz mi coś do powiedzenia.? - zapytał, zacisnęłam ręce w pięści.
- Ten idiota sam się zaczął i wygrałabym gdyby nie był taki silny  - warknęłam.
- Ale przegrałaś - powiedział i się zaśmiał.
- No i co z tego..? - zapytałam opierając się o fotel.
- Ty nie przegrywasz - powiedział chłodno.
- Wiesz co po co przyjechałeś..?! - zapytałam.
- Się pożegnać jak wiesz ściągają mnie gliny i wpadły na mój ślad, chciałem przekazać ci dowodzenie ale widzę że nie umiesz sobie poradzić więc rządzi Niall a ja znikam będziecie dostawać listy z zleceniami - powiedział, nie było mi go żal bo i tak przecież zniknął ale żeby rządził ten idiota..?
- Wiesz co ta rozmowa jest durna wysiadam - warknęłam i otworzyłam drzwiczki nie zważając że auto jedzie po prostu wyskoczyłam zgrabnie lądując na ziemi miałam już wprawę. Okazało się że skończyłam  na drodze obok miasta i plaży ciekawie tu ale wiem że jestem daleko od domu.

Włóczyłam się trochę po mieście był wieczór więc było mało ludzi, było pięknie ale nie zważałam na to znów go zawiodłam znów stwierdził że nie dam rady. Miałam tego dość wyłażę ze skóry żeby go zadowolić a on oddaje dowodzenie chłopakowi który chciał mnie zabić..?  Usiadłam na jednej z ławek i schowałam twarz w dłoniach. Nigdy nie płakałam i nigdy nie będę czuję ból rozrywający moje serce ale nie uronię łzy.
- Coś się stało..? - zapytał mnie ktoś, podniosłam wzrok i zobaczyłam przystojnego blondyna który  bacznie mi się przyglądał.
- Wszystko - powiedziałam załamana, chłopak usiadł obok mnie zauważyłam że ma przy sobie gitarę.
- Taka dziewczyna nie powinna siedzieć tu sama - powiedział lustrując mnie wzrokiem.
- Taka czyli jaka..? - zapytałam ironicznie.
- Smutna - powiedział cicho, a ja odetchnęłam to nie była kolejna durna próba podrywu.
- Może chciałam zostać sama - zapytałam znów chowając twarz w dłoniach.
- No cóż trafiłaś na mnie a ja chciałbym cię poznać.? - powiedział wesoło, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dlaczego.? - zapytałam przyglądając mu się, mój wzrok zatrzymał się na jego kolczyku w wardze.
- Lubię poznawać ludzi - powiedział wzruszając ramionami. - Więc smutasku zdradzisz mi swoje imię..?
- Katrin ale wszyscy mówią mi Kat - powiedziałam uśmiechając się był słodki. - A teraz ty natręcie
-  Ja Katrino jestem Luke - powiedział wesoło, nie wiem dlaczego ale miałam ochotę go poznać.
- Zagrajmy w pytania - powiedziałam podciągając kolana pod brodę.
- Czyli ja raz zadaję a później ty .? - zapytał a ja pokiwałam głową. - Więc opowiedz mi coś o sobie.? Co tu robisz.? Ile masz lat.? Co lubisz robić..?
- Więc przyjechałam tu na wakacje, mam 18 lat i lubię imprezować, spacerować i słuchać muzyki. A ty.?
- Ja mieszkam tu od jakiś dwóch lat, mam 19 lat i lubię imprezować koncertować, i tworzyć muzykę.

Luke był naprawdę fajny i mieliśmy dużo wspólnego ale też dużo nas różniło co sprawiało że nasza rozmowa była ciekawsza. Graliśmy w pytania długi czas nawet wtedy gdy poszliśmy na spacer. Okazało się że gra na gitarze i śpiewa z zespołem ale nie są aż tak sławni, zagrał mi próbkę i miał naprawdę świetny głos. Spędziliśmy dłuższą część wieczora ale niestety Zayn zaczął wydzwaniać że jest impreza i mam tam być bo inaczej wszystkie moje rzeczy skończą w basenie.
- Przepraszam ale muszę iść - powiedziałam wstając z piasku i otrzepałam nogi z resztek owego piasku.
- Mogę cię podwieźć mam motor nie daleko - powiedział również wstając.
- Było by super - powiedziałam uśmiechając się, on również się uśmiechnął.
 Poszłam za Lukiem w kierunku jego motoru, był mały problem bo on miał gitarę na plecach a ona przeszkadzała by mi w trzymaniu się jego podczas jazdy.
- Może zrobimy tak ja założę twoją gitarę a jak będziesz wracał to ci ją oddam - powiedziałam ściągając mu gitarę i zawieszając ją sobie na plecach. Usiadłam za nim mocno przytulając się do jego pleców, gdy z nim byłam wszystkie problemy ulotniły się zapomniałam o tym że jestem kim jestem.  Wiatr rozwiewał moje włosy a Luke jechał z zawrotną prędkością właśnie takie rzeczy lubię. Gdy zajechaliśmy pod wille usłyszałam głośną muzykę i zobaczyłam jak wszyscy tańczą i wariują w ogrodzie i basenie.
Luke zatrzymał się przed wjazdem i przyglądał się imprezie, gdy zobaczyłam jak Niall, Zayn i Louis idą w moją stronę wróciłam do rzeczywistości chciałam żeby Luke ze mną został.
- Zostaniesz na imprezie..? - zapytałam robiąc prosząca minkę, chłopak wydawał się niezdecydowany.
- Ja nikogo nie znam.. - powiedział opierając się o motor.
- Przecież lubisz poznawać ludzi - powiedziałam śmiejąc się a on zrezygnowany odłożył kask na motor.
- Idealnie - krzyknęłam i pociągnęłam go w stronę wejścia, zatrzymałam się prze chłopakami którzy patrzyli na niego źli, co było głupie bo on ledwo co przyszedł.
- Jakiś problem.? - zapytałam ironicznie łapiąc Luka za nadgarstek żeby nigdzie nie szedł.
- Kto to..? - zapytał such Niall.
- Przyjaciel - powiedziałam, na to Luke ścisnął mi delikatnie rękę.
- Łał masz przyjaciół - powiedział Louis głupio się uśmiechając.
- A ty do nich nie należysz, przepraszam ale idę się bawić. - powiedziałam i wyminęłam ich ciągnąc za sobą Luka.

Bawiliśmy się świetnie, i o dziwo jak na mnie że bez alkoholu i dragów, tańczyliśmy skakaliśmy i się wygłupialiśmy. Byłam naprawdę wykończona gdy na zegarze wybiła pierwsza w nocy.
- Mała ja muszę już jechać - szepnął mi na ucho,a po moich plecach przeszedł dreszcz.
- Odprowadzę cię - powiedziałam łapiąc go kolejny raz za rękę, mijaliśmy totalnie zalanych nastolatków na szczęście wyglądało to jak zwykła impreza zwykłych nastolatków. Gdy Luke był przy motorze nagle się odwrócił i wyjął telefon z kieszeni.
- Daj mi swój numer - powiedział wciskając mi do dłoni telefon, szybko wbiłam swój  ciąg cyferek i oddałam mu telefon. - Świetnie się bawiłem ale za to ja też zabiorę cię pojutrze na imprezę.
- Trzymam cię za słowo - roześmiałam się a on nagle mnie przytulił, nie wiedziałam o co chodzi ale podobało mi się to więc odwzajemniłam uścisk. Chłopak usiadł na motorze i już miał odjeżdżać gdy coś go zatrzymało popatrzył na mnie i uśmiechnął się powalająco.
- Widzimy się jutro.? - zapytał a ja uśmiechnęłam się szeroko,  znam go jeden dzień a już mogłabym z nim spędzić każdą wolną chwilę i to zamierzałam zrobić.
- Pewnie - pokiwałam głową
- Dasz radę wyrwać się rano..? Tak o 11:00 przyjadę po ciebie - zapytał poprawiając kask.
- Oczywiście - powiedziałam odsuwając się o krok gdy odpalił silnik.
- Dobranoc księżniczko - powiedział i odjechał, a na moje policzki wkradł się delikatny rumieniec.

Weszłam do swojego pokoju, gdy zauważyłam że ktoś tam jest, i tym ktosiem okazał się sam Aniołek.
- Co ty do jasnego chuja tu robisz..? - zapytałam trzaskając drzwiami.
- A ty po jakiego chuja przyprowadziłaś jakiegoś idiotę do willi..? - zapytał podnosząc głos.
- Bo mi kurwa wolno i nie nazywaj go tak..!! - krzyknęłam podchodząc do niego.


 


- Masz go tu nie przyprowadzać do cholery.!! - krzyknął na mnie był już przy drzwiach.
- Bo mi kurwa co zrobisz..?! - zapytałam sarkastycznie - pamiętaj że uratowałam ci dziś dupę.
Chłopak wyszedł trzaskając drzwiami a ja poszłam zadowolona spać.


niedziela, 20 kwietnia 2014

Forever cz.2

Byłam szczęśliwa nareszcie zobaczyłam Dereka, mojego najlepszego kumpla od dzieciństwa.
- Kruszynko wypiękniałaś - powiedział odstawiając mnie na ziemię, popatrzyłam mu w oczy.
- A ty wciąż podglądasz ludzi przez lornetkę - powiedziałam wyrywając mu z ręki owe urządzenie.
- Patroluję tren - powiedział śmiejąc się.
- Oczywiście. Ty jesteś z grupie z tym idiotą emmmm. Aniołkiem..? - zapytałam, zdałam sobie sprawę że nie znam nawet jego imienia, Derek się zamyślił  zaczął pukać się  kciukiem po czole.
- Bezwzględny zabójca Niall..? - zapytał a ja pokiwałam głową.
- Ta jestem z nim twój tatko wyznaczył go na przywódce - powiedział lekko zirytowany.
- To źle..? - byłam ciekawa  tego chłopaka, tato ciągle coś o nim wspominał w listach jak je pisał.
- Uważa się za nie wiadomo jakiego gościa, i choć ani razu nie zawalił misji jest kretynem -  Derek był lekko zirytowany, złapałam go za rękę i ją ścisnęłam. - Dzięki
- Od tego mnie masz - powiedziałam uśmiechając się szeroko.

Chodziliśmy jeszcze długo po plaży rozmawiając o wszystkim, brakowało mi tego zawsze potrafił mnie rozśmieszyć i polepszyć humor.
- A ty co zakochałaś się w końcu..? - zapytał nagle, a ja spoważniałam..
- Miłość jest dla cieniasów oznaka słabości - powiedziałam wkładając dłonie do kieszeni spodenek.
Nic już nie odpowiedział, wiedział jaka jest moja opinia na ten temat, kochałam kiedyś chłopaka który pewnego dnia po prostu zniknął, okazało się że chłopak zginął w wybuchu fabryki.
Zapadał już wieczór więc postanowiliśmy iść do willi, gdy tam weszliśmy okazało się że już trwa dobra impreza a na zewnątrz paliło się ognisko wokół którego też siedziało parę osób.
Gdy usłyszałam mój kawałek złapałam Dereka za rękę i zaczęłam ciągnąć go w kierunku domu.
Ale znów  nie wiadomo skąd pojawił się Aniołek i uderzyłam kolejny raz w niego ale tym razem tak mocno że on też upadł, wszyscy ucichli słychać było tylko moją ulubioną piosenkę w tle.
- Koleś zacznę uważać że robisz to specjalnie - powiedziałam pocierając bolące czoło.
- A ja kurwa zacznę uważać że jesteś popierdolona - warknął "Aniołek" podnosząc się z podłogi.
- Popierdolony możesz być ty bo nie umiesz wychodzić przez drzwi - warknęłam również wstając. \
- Co ty do mnie powiedziałaś..? - zapytał podchodząc do mnie nasze twarze były przeraźliwie blisko, był ode mnie wyższy więc stanęłam na palcach, mierzył mnie gniewnym spojrzeniem a ja go chłodnym.
- Coś ty do mnie powiedziałaś..? - wysyczał przez zęby.
- To co usłyszałeś - powiedziałam zakładając ręce na piersi.
- Wiesz do kogo mówisz..? - zapytał zbliżając się jeszcze bliżej.
- Tak Aniołku mówię do pana najwspanialszego i największego zarozumialca na świecie który nie umie wychodzić przez drzwi, Aniołku jesteś tylko...



Uderzenie było takie mocne że poleciałam na ziemię, całkowicie się tego nie spodziewałam ten idiota mnie uderzył złapałam się za policzek i wstałam. Jego mina mówiła sama za siebie poniosły go emocje ale tego nie żałuje. Stanęłam naprzeciwko niego ale on zdawał się mnie ignorować patrzył na swoją zaciśniętą pięść.
- Hej Aniołku - gdy popatrzył na mnie zacisnęłam dłoń w pięść i uderzyłam go w policzek z całej siły. - Spróbuj jeszcze raz mnie dotknąć.
Zrobił krok do tyłu, był zdezorientowany a gdy myślałam że wygrałam on złapał mnie za szyję i uderzył mną o ścianę , sprawnie  odcinając mi dopływ powietrza.
- Wiesz kim ja jestem..!! Gościem którego lepiej nie denerwować - powiedział mocniej przyciskając mnie do ściany .
Nie odpowiedziałam bo nie dałam rady ale wymierzyłam mu sprawnego kopniaka w brzuch, chłopak odleciał do tyłu a ja szybko wstałam robiło mi się słabo ale nie mogłam teraz się poddać.
- A ja jestem laską która nie przegrywa. - powiedziałam poprawiając bluzkę, moja ekipa zaczęła mi wiwatować zrobiłam teatralny ukłon ale wszystko ucichło gdy "Aniołek" wstał.
Tym razem był wściekły , zacisnął pięści i podbiegł do mnie wymierzając cios byłam szybsza i się uchyliłam a on uderzył w ścianę.
Wymierzyłam mu kopniaka w nogi ale go nie ruszyło, miał furię w oczach złapał mnie za włosy i uderzył głową o ścianę, bolała mnie cała twarz a przed oczami miałam mroczki ale nie poddawałam się. Uderzyłam go łokciem w brzuch ale on tylko jęknął moja twarz znów zbliżała się w stronę ściany.
- Dobranoc aniołku - powiedział i znów uderzył mną o ścianę poczułam jak coś spływa mi po czole pewnie mam rozcięcie na brwi to takie typowe. Najbardziej zdziwiło mnie to że dalej nie zemdlałam patrzyłam na niego a on pociągnął mnie do góry  i zacisnął pięść.
- Niall nie to córeczka szefa..!! - usłyszałam kogoś głos a Niall mnie puścił, opadłam na ziemię.
-  Bo ja boję się szefa, kochanie powinnaś dostać nauczkę..Dlaczego nie powiedziałaś..? - zapytał ciągnąc mnie znów za włosy.
- Zapomniałam wspomnieć - powiedziałam plując krwią, Niall popatrzył na mnie pusto, a gdy popatrzył za mnie w jego oczach zobaczyłam strach.
- No ładnie Niall, żeby bić dziewczyny to jedno a żeby moją córkę  to drugie a trzecie to nie ty powinieneś dawać nauczkę no i zobaczymy czy się mnie nie boisz.?  - powiedział tak bardzo znany mi głos, odwróciłam się i zobaczyłam kogoś kogo całkowicie się nie spodziewałam. Stał tam w czarnym garniturze opierając się o drzwi za czarnymi okularami nie było nic widać ale wiedziałam że jest tą sytuacją rozbawiony. Wszyscy nagle się zmyli i wyłączyli muzykę, zostałam tylko ja i Niall którzy był tak blady że szkoda gadać.
- Katrina - powiedział tato, teraz zrozumiałam jak byłam na niego zła olewał mnie przez pół roku a teraz myśli że rzucę mu się w ramiona.
- Tato - powiedziała chłodno a on się uśmiechnął.
- Poczekaj na zewnątrz muszę pogadać z Niallem - powiedział wskazując  na drzwi, wiedziałam co to znaczy  i nie chciałam żeby to zrobił.
- Zostaw go, tato to moja sprawa i to ja ją zakończę pewnego dnia nie możesz wszystkiego za mnie kończyć ja jestem od tego - powiedziałam popychając Nialla żeby jak najszybciej wyszedł ale ten idiota patrzył tylko na mojego ojca.
 - Masz szczęście..! Ale jeszcze raz dotkniesz moją córkę to sam jej dam pozwolenie na wymierzenie ci lufy w łeb - powiedział i wyszedł, popatrzyłam na Nialla oczekując jakiegoś " Dziękuję że mnie nie zabił" ale Niall pokiwał głową i poszedł na górę. Zignorowałam to i pobiegłam za tatą który siedział już w samochodzie, on odjeżdża.:? Zawiodłam go..?
- Co tak stoisz wskakuj - powiedział a ja szybko usiadłam obok niego.


sobota, 19 kwietnia 2014

Forever cz.1

Siedziałam w wygodnym fotelu samolotu i czekałam na start, aż w końcu wyniosę się z tego przeklętego ,nudnego, szarego Londynu. Byliśmy tu tylko tydzień a ja już mam dość, może dlatego że dołączył do nas nowy chłopak Tomilson gość mnie wnerwia nie ziemsko. Teraz lecimy do słonecznego i pięknego Las Vegas i tam posiedzimy ze 3 miesiące czy to nie super..?
- Hej Samlin nie odpływaj..!! - pomachał mi przed nosem Tomilson.
- Powiedz mi proszę dlaczego na tyle miejsc musiałeś usiąść obok mnie, w prywatnym samolocie.? - zapytałam ironicznie a on się tylko uśmiechnął.
- Lubię cię denerwować - wyszczerzył się głupkowato,  miałam dość podniosłam się z mojego ulubionego  fotela i ruszyłam w stronę Zayna który jak zwykle ślęczał nad Laptopem.
- Co robisz..? - zapytałam skacząc na fotel obok niego, chłopak uśmiechnął się.
- Sprawdzam co mamy do roboty w Las Vegas - powiedział a ja wyrwałam mu laptopa z rąk.
- Tato napisał..? - zaczełam przeglądać jego skrzynkę w poszukiwaniu upragnionego listu.
- Tak ale Kat raczej on będzie u ciebie - powiedział ledwie powstrzymując się od śmiechu, nie zwracałam na niego uwagi szybko wlogowałam się w swoją skrzyknę ale nic tam nie było. Byłam zawiedziona znowu brak reakcji jego strony, nie odzywa się dobre pół roku tylko przesyła pieniądze ale jak zresztą każdemu starałam się zwrócić jego uwagę robią jak najwięcej i najlepiej w relacjach do niego byłam opisywana i opisywana ale on nic. Co ja takiego mu  zrobiłam..? Kiedyś spędzaliśmy każdą chwile razem a teraz mnie zwyczajnie olewa. Zayn widząc moją minę zamilkł i objął mnie ramieniem.
- Nie martw się pewnie jest zajęty wiesz każda policja w stanach go szuka. mam dla ciebie dobrą wiadomość mamy dobry tydzień wolnego -  Zayn wydawał się podekscytowany, więc i ja uśmiechnęłam się nieszczerze ale uśmiechnęłam,.

Dawno nie mieliśmy wolnego, w Londynie mieliśmy tylko wyczaić ludzi którzy coś wiedzą i ich zabić nic porywającego. Najbardziej boję się o tatę przecież może w końcu zrobić zły krok i wpaść a tego bym nie zniosła.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - powiedziałam.
- Kat proszę cię, zacznij się bawić - powiedziała Zayn ruszając śmiesznie brwiami.
- Bawię się...Hurra - zaczęłam krzyczeć i rzuciłam się na Zayna by rozwalić jego perfekcyjną fryzurę, a on zaczął się drzeć jak dziewczyna i zasłaniać laptopem.  Gadaliśmy z Zaynem jeszcze dobre parę godzin, przyjaźniliśmy się od 2 lat był jedyną osobą której ufałam, nie pamiętam nawet kiedy zasnęłam.
   - Kat wstawaj czas podbić Las Vegas..!! - powiedział Zayn ciągnąc mnie za rękę, był podekscytowany bo zaraz zobaczy swoja dziewczynę Perrie i zanurzą się w głębokim morzu miłości ugh...
Wzięłam swoją walizkę i wyszłam na powietrze, chciałam już zrobić krok ale stanęłam na odwiązanych sznurówkach i poleciałam w dół. Ten upadek nie skończył by się dobrze gdyby nie Tomilsona który na szczęście mnie złapał.
- Jesteś fajtłapą księżniczko - powiedział opuszczając mnie na ziemię.
- A ty kretynem - powiedziałam poprawiając bluzkę, wzięłam walizkę i pobiegłam w kierunku Zayna.

Stał już ze swoją miłością o kolorowych włosach nie powiem podobały mi się, może by tak sobie zrobić takie ale czer..
- Nawet o tym nie myśl - powiedział Zayn czytając mi w myślach, prychnęłam ale zaraz się roześmiałam.
- Kat to Perrie a Perrie to Kat moje oczko w głowie - powiedział Zayn a ja nie podświadomie się zarumieniłam, dziewczyna podała mi rękę szeroko się uśmiechając ale fałszywie widziałam to w jej oczach traktowała mnie jak wroga.
- To Zayn do którego hotelu..? - zapytałam zacierając ręce a on głupio się roześmiał.
- Kotku twój tatuś wymyślił że będziemy mieszkać w jakiejś mega ogromnej willi z ekipą ze stanów - otworzyłam usta i opuściłam ramiona, to nieźle mój tatulek odwalił mieszkać z ekipą ze stanów..? My się nienawidzimy..!
- Ale tak wszyscy..? Tak razem..? - zadawałam pytania a z każdym słowem czułam się bardziej obrzydzona.
- Dokładnie..! A tam jest wóz który zawiezie nas do przepięknej krainy nienawiści - powiedział Zayn ciągnąc swoją walizkę  i Perrie w kierunku mini wana, poszłam za nimi.

Podroż dłużyła mi się niemiłosierni, Zayn i fioletowo-włosa słodzili sobie aż się niedobrze robiło, Tomilson był zajęty dźganiem mojej osoby, ponieważ siedział obok mnie, a reszta była za daleko.
Ale nareszcie dojechaliśmy do... Wybiegłam z samochodu i stanęłam na przeciwko ogromnej willi naprawdę była ogromna i piękna i w dodatku leżała centralnie na plaży. Ledwo co powstrzymywałam się od pisku, on zrobił to z moich marzeń od dziecka opowiadałam mu że chciałabym właśnie tak mieszkać, może jednak nie jestem mu aż tak obojętna. Dziewczyny z mojej grupy już poleciały do środka wzięłam z nich przykład.
- Zayn weźmiesz moją walizkę..? - krzyknęłam nie odwracając się, pokonałam odległość dzielącą mnie od wymarzonego domu już miałam wskoczyć do środka gdy za drzwi wyszło mi coś naprzeciw. Poczułam uderzenie i znalazłam się na podłodze.
- Jesteś mega kretynką..! - usłyszałam głos z irlandzkim akcentem, potarłam bolące miejsce na na czole i podniosłam wzrok.  Przede mną stał chłopak którego powinnam się bać, ale nie umiałam wyglądał jak aniołek.
- Przepraszam że się wywaliłam - powiedziałam ironicznie podnosząc się z podłogi, chłopak zmierzył mnie zimnym wzrokiem.
- Powinnaś - powiedział chłodno i wyszedł. Wzruszyłam ramionami szepcąc pod nosem " kretyn" i weszłam na górę mijając niechętne spojrzenia dziewczyn z drugiej grupy, okazało się że mam już zarezerwowany pokój wiedziałam że tato już wszystko załatwił i jak wygląda. Otworzyłam drzwi i wszystko było dokładnie tak jak przewidziałam, błękitne ściany białe meble i widok na morze.  Na moim łóżku już czekała walizka ale wiedziałam że garderoba jest zapełniona, otworzyłam szafę i chwilę szukałam krótkich spodenek i koszuli bez rękawów zapinaną pod szyję a do tego najukochańsze conversy. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w czyste ubrania, gdy byłam gotowa wzięłam torebkę i szybko wybiegłam z domu. Pragnęłam jak najszybciej znaleźć się na plaży.

  Woda była przepięknie lazurowa, a piasek bialutki nigdzie nie było turystów, pewnie plaża jest prywatna.
Kochałam plaże bo była tu delikatna granica między lądem a wodą, gdy miałam 5 lat spędzaliśmy na plaży większość czasu udając zwyczajną rodzinę.
- Hej ślicznotko - krzyknął do mnie jakiś chłopak z drugiego końca plaży, w dłoni miał lornetkę co było dziwne ale ten głos jakbym skądś kojarzyła.
- Co jakiś nagrzaniec się przylepił - nachylił się w moją stronę choć nie miałam pojęcia kiedy się obok mnie pojawił.
- Dziś nie uciekasz na motorówce..? - krzyknął ponownie chłopak uśmiechając się szeroko, na te słowa olśniło mnie. Kto pamięta akcje z motorówką..? Kto należy do grupy stanów.? Kto obserwuje ludzi za pomocą lornetki.? Tylko jedna osoba jest tak pojebana.
- Jakiś powaleniec ignoruj go - powiedział Louis, położył mi rękę na ramieniu ale ją natychmiast strząsnęłam.
- Derekkkk..!!!! + krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę, biegłam jak najszybciej i roześmiałam się po raz pierwszy szczerze gdy wpadłam w jego  ramiona.






















środa, 16 kwietnia 2014

Prolog

 Jeżeli oglądacie w telewizji filmy akcji i wyobrażacie sobie jakie to by było życie gdyby to wszystko była prawda to powiem wam jedno. Ja własnie wiodę takie życie..! Pełne niebezpieczeństw, śmierci i oszustw, tylko zdziwię was bo nie gram po stronie dobrych. Od dziecka widzę i będę widzieć stronę tych złych bo w sumie od dziecka w to się wpakowałam, mój tatuś jest szefem jednej  z najgroźniejszych i najsilniejszych mafii na świecie . Ale od początku zaczęło się od dnia w którym tato dał mi naładowany pistolet i zaprowadził do piwnicy, tam stało 7 facetów kazał mi strzelić do tych którzy coś przeskrobali. Nie chciałam zabijać nie winnych ludzi a że miałam 8 lat mój umysł był całkiem sprawny strzeliłam do 4 nie zabiłam ich postrzeliłam w nogi. Tato zapytał dlaczego.? To było proste jeden cały czas patrzył w boki i się denerwował, drugi prawie zemdlał, trzeci się telepał i trzymał ręce w geście modlitwy a ten czwarty był nieźle wkurzony jakby wściekły że go znaleźli i wiecie co.? Miałam rację. Od tego dnia tato zawsze gdy miał czas uczył mnie wszystkiego, strzelania, zabijania, informacji jak przeżyć gdy uciekasz a także jak włamywać się do komputerów i zwykłej kradzieży. Jarało mnie to czułam się doceniania przez niego i przez samą siebie nieważne że to było złe, mnóstwo zła jest na tym świecie.  Gdy tylko skończyłam 13 lat tato zaczął mnie wszędzie zabierać, zwiedziłam praktycznie cały świat i poznałam mnóstwo ludzi. 

I tak oto jestem Kat Samiln 18-nastoletnia dziewczyna która jest członkiem mafii i córką jej szefa. 
Ludzie mówią że jestem pyskatą wkurzającą gówniarą a ja mówię że jestem dziewczyną która własne zdanie stawia na pierwszym miejscu